Może przeczyta to ktoś kto właśnie ma zamiar podjąć podobnie
nierozsądną decyzję… i zastanowi się jeszcze chwilę…
Na szczycie naszej listy znajduje się, parampampam tara
bum!:
ZAKUP SZAMBA O
POJEMNOŚCI 2,5 m3
Bardzo prawdopodobne, że większość z Was w tym momencie
skrzywi się z lekkim niedowierzaniem (albo całkiem dużym…) i pomyśli „Matkoż
jedyna! Naprawdę myśleli, że to ma sens?!”. Otóż tak, myśleli. Kierowała nimi oszczędność
oraz bezmyślność. Argumenty, które nas przekonały:
1. Przecież jesteśmy tylko we dwójkę. Ile wody mogą zużyć
dwie osoby, zgodnie uważające, że codzienna kąpiel niszczy naturalną ochronną
barierę skóry. Oraz jest marnotrawstwem wody (a Wielkopolska stepowieje!). I że
należy używać jednego kubka tak długo aż nie zniknie ostatnia sugestia jego
białego porcelanowego wnętrza. Wtedy ewentualnie można go lekko przemyć.
2. Oszczędność. Mniejsze szambo jest tańsze. Jeśli okaże
się, że jakimś cudem taka pojemność nie
jest dla nas wystarczająca (co myśmy sobie wtedy myśleli?!), to w przyszłości,
gdy już będziemy posiadaczami 5 dzieci, pralki, zmywarki i dżakuzi zastanowimy
się nad dokupieniem kolejnego zbiornika (tak, tak, można je łączyć, wtyka się
rurę między dwa takie i gotowe!). Ale to w dalekiej przyszłości. Na razie nawet
jeśli będzie trzeba to szambo opróżniać nieco częściej to i tak wyjdzie taniej
niż kupić większe (mhm…).
3. No przecież jesteśmy tylko we dwójkę!!
Cóż. Otóż raczej nie, raczej nie jest to wystarczająca
objętość zbiornika. Nawet na dwie osoby, które nie posiadają ani pralki ani
zmywarki ani dżakuzi. I które nie są fanatykami kąpieli. I które przez dobry
miesiąc mieszkania w Gniazdku Miłości nie miały toalety w domu ani prysznica
(co znacznie redukuje zużycie wody. I sprawia, że człowiek docenia takie małe
radości: w dniu zamontowania toalety otworzyliśmy szampana. Tak, to był piękny
dzień. Wyobraźcie sobie zimny listopadowy wieczór. Wiatr hula, las szumi. A wy
musicie świńskim truchtem dobiec do, pięknego skądinąd, drewnianego Wychodka.
Kilka razy w ciągu wieczora. Bo lubicie zieloną herbatę i inne moczopędne
napoje i nic Was nie powstrzyma od ich konsumowania. Częstego konsumowania).
Dotychczas maksymalnie długi czas pomiędzy jednym wywozem
szamba a drugim to miesiąc. I to tylko dlatego, że sporo czasu spędziliśmy w
domach rodzinnych (święta z okazji urodzin Jezuska), albo dlatego, że nie
mieliśmy w domu urządzeń zużywających wodę (pralka, toaleta, zlew). Wizyta Pana
z Szambowozem to przyjemność kosztująca ok. 80 zł. Dość łatwo obliczyć, że w
ogóle się to nie opłaca. Zwłaszcza jeśli Wasza droga dojazdowa do domu lubi
zamienić się w błotnistą rzekę i istnieje ryzyko, że Pan z Szambowozem po
prostu nie wjedzie. Bo utknie. I nikt go nie uratuje, bo Sąsiad spuścił płyny na zimę z ciągnika z napędem 4x4 i dopiero jak będzie orał na wiosnę, to go uruchomi. I Pan z Szambowozem będzie musiał tam czekać do kolejnych przymrozków,
kiedy błoto przyjmie bardziej zwartą strukturę. Albo do czasu orki wiosennej. Albo do późnej wiosny kiedy
wsiąknie w glebę (woda nie Pan z Szambowozem)… I że będzie trzeba przeprosić
się z Wychodkiem, co będzie o tyle trudne, że został przerobiony już na domek
narzędziowy (wiem jak dziwnie to brzmi, ale kto zna Męża ten wie, że jak on coś
robi to z rozmachem. Wychodek nie jest ledwo trzymającą się kupy konstrukcją na
„jakiś czas”. Jest to naprawdę porządny kawałek
Wychodka, ważący chyba tonę. Widać , że tej konstrukcji nie zdmuchnie największy wiatr. Ani trzęsienie ziemi. W sumie, jak teraz o tym myślę to dziwię się, że Mąż nie zrobił mu fundamentu z prawdziwego zdarzenia… trochę to do niego niepodobne, taka prowizorka. W każdym razie-szkoda było rozwalać. Pewnie byłoby to bardzo trudne. Nie mamy ciężkiego sprzętu do takich robót… Poza tym Mąż uznał, że to będzie świetny kamuflaż. Bo któż może wpaść na to, że cały swój ogrodowo-narzędziowy sprzęt trzyma w Wychodku?? Hmmm. A swoją drogą może służyć jako pokój dla Teściowej (to Mąż napisał). Chyba mam skłonność do odbiegania od tematu. Z góry przepraszam, raczej się to nie zmieni).
Wychodka, ważący chyba tonę. Widać , że tej konstrukcji nie zdmuchnie największy wiatr. Ani trzęsienie ziemi. W sumie, jak teraz o tym myślę to dziwię się, że Mąż nie zrobił mu fundamentu z prawdziwego zdarzenia… trochę to do niego niepodobne, taka prowizorka. W każdym razie-szkoda było rozwalać. Pewnie byłoby to bardzo trudne. Nie mamy ciężkiego sprzętu do takich robót… Poza tym Mąż uznał, że to będzie świetny kamuflaż. Bo któż może wpaść na to, że cały swój ogrodowo-narzędziowy sprzęt trzyma w Wychodku?? Hmmm. A swoją drogą może służyć jako pokój dla Teściowej (to Mąż napisał). Chyba mam skłonność do odbiegania od tematu. Z góry przepraszam, raczej się to nie zmieni).
Podsumowując: szambo o pojemności 2,5 m3 to był fatalny pomysł. Nie wiem jak do tego doszło. Powinniśmy to skonsultować z kimś kto umie liczyć. Zdecydowanie, minimalna sensowna pojemność takiego zbiornika to 8 m3. Oczywiście najlepsza byłaby przydomowa oczyszczalnia ścieków. Gdybyśmy tylko na Gniazdko Miłości nie wybrali miejsca, gdzie woda gruntowa jest dość wysoko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz