niedziela, 14 sierpnia 2016

Życie na krawędzi, czyli owczarnia DIY.

U nas jak zwykle, sporo się dzieje, więc czasu na pisanie niewiele. Jednak są pewne granice. Gdy spojrzałam na datę ostatniego wpisu, moje serce z kamienia drgnęło. Na myśl o potoku łez miliona czytelników płynącym przez świat, gdy po raz dziesiąty danego dnia weszli na bloga, a tam NIC NOWEGO, zakasałam rękawy i usiadłam do komputera. Syn chwilowo odpoczywa - zafundowałam mu domową wersję disnejlandu połączoną z najwspanialszym wesołym miasteczkiem pełnym nieograniczonego dostępu do ogórków kiszonych, butów do gryzienia i kotków do targania (jego ulubione ostatnio rzeczy), innymi słowy odkurzaliśmy podłogę. Siedzi sobie teraz obok mnie i uważnie bada każdy element tego niesamowite sprzętu dostarczającego tyle zabawy i emocji! Robi to dość energicznie, więc jeśli ktoś poleca konkretne modele odkurzacza proszę o opinię, bo niedługo będziemy potrzebowali nowego. 
Nie wiem jak mija Wam długi weekend, ale u nas na działce rozsądek, instynkt samozachowawczy i zasady BHP stoczyły nierówną walkę z oślim uporem. Mąż sam robi owczarnię, upór bez wątpienia wygrał. 

Mówiłam: "Kochanie, może zwabimy Szwagra na karkówkę i piwo? Przyjedzie, a wtedy ciach! do roboty!" Stwierdził, że to opóźni jego prace o jakieś 36 godzin, bo Szwagier dopiero wraca z wakacji i tak nie może być. Widocznie nasze wyimaginowane owce tupią już kopytkami z niecierpliwością i tupot ten szarpie Męża nerwy tak, że ani sekundy dłużej nie może czekać.  Przy okazji chciałam tylko dodać, że Szwagier jest tak niespotykanie miłą osobą, że i bez karkówki by przyjechał. Tym bardziej mi szkoda, bo biedny chłopak już w październiku zostanie oficjalnie członkiem naszej rodziny. Korzystając z okazji chcę mu przekazać słowa, które ktoś (nie mogę napisać kto, bo mi zabroniono) usłyszał od kogoś (nie mogę napisać od kogo, bo mi zabroniono), tuż przed ślubem, mianowicie : "Zastanów się! Jeszcze nie jest za późno!". Ten ktoś nie posłuchał, ale dla Ciebie, Niedoszły Szwagrze, jest jeszcze nadzieja! Run!
Wracając do Męża, coś długo się nie odzywał, więc postanowiłam go odwiedzić w drodze do ogrodu. Wtedy to mieliśmy z Synem wyjątkową okazję obserwować jak sam, stojąc na ziemi, próbuje wepchnąć na dach owczarni płytę OSB długości 2,5 metra. Płyta delikatnie acz konsekwentnie zsuwała się drugim bokiem do momentu gdy zatrzymała się na drabinie. Potem zsuwały się już razem (Mąż: taki był właśnie system wciągania i obracania płyty - Marcin chciał umieścić ten dopisek, który niby wszystko tłumaczy i wyjaśnia. Czy ja wiem?). Syn patrzył na to z dużą radością wołając "Auć!!". Przypadek? Nie sądzę. W związku z powyższym na spokojnie zaczynam poszukiwania kandydata na drugiego męża, gdyż ten wyraźnie igra z losem i nic dobrego z tego nie będzie. Podania ze zdjęciem można umieszczać w komentarzach. Tylko poważne oferty! Jeśli ktoś uważa, że kobieta dla własnego dobra nie powinna jeść za dużo czekolady, niech nie marnuje mojego i swojego czasu. 
Kończę, bo Syn zjada pudełko po butach. Buty zabrałam przed chwilą, ale pudełka też trochę szkoda. Szerokości!