wtorek, 9 maja 2017

Czekolada i inne rodzicielskie troski.

Doskonale rozumiem jedzenie czekolady po kryjomu, gdy stajesz się rodzicem. To ma sens. Czekolada - obiekt pożądania tłumów. Wszyscy jej pragną, nikt nie powinien, zwłaszcza jeśli mają 1,5 roku i dopiero 8 zębów. Słodycze w ukryciu to jeden z najważniejszych atrybutów rodzicielstwa. Nie pamiętasz jak to jest przespać ciągiem 8 godzin, jesz z podłogi (bo połowa dziecięcego obiadu tam ląduje, a przecież szkoda, żeby się zmarnowało), jesz czekoladę w kąciku przy czajniku, udając, że szukasz czegoś w lodówce. Ale żebym kiełbasę musiała jeść w ukryciu?? 
Wieczorna sytuacja: Mąż zajął strategiczne miejsce przy garnku z gotującą się kiełbasą, ja zajęłam drugie strategiczne miejsce - przy lodówce. Syn bawił się jakieś 2 metry za moimi plecami. Autkami oczywiście. Wiedziałam bez patrzenia, bo słyszałam "brrrrum brrrrum, tiiiit,tttti, bam, aua", prawie słyszałam ślinkę kapiącą na klocki, bo bardzo ciężko jest robić brrrum brrrum przez 10 minut bez intensywnego wycieku śliny. Bez zastanowienia rzuciłam w stronę Męża pytanie kontrolne:
- Czy kiełbaska już gotowa?
W zaokrągleniu jedno mrugnięcie powieką zajęło memu Synowi porzucenie klocków i ustawienie się przy mnie w pozycji wyczekującej. Z widelcem w dłoni. Wpatrzony w garnek powiedział:
- Mniam mniam. 
Przekaz dość jasny. Rozumiem, że chociaż nie potrafi przejść 20 metrów bez drobnego upadku, osiągnął prędkość światła na hasło "kiełbasa". Ale skąd ten widelec? Chyba pora sprzątnąć pod kanapą. Możliwe, że znajdę tam również pół kilo cebuli, które Syn gdzieś schował i nie chce powiedzieć gdzie. Wyraźnie czuję, że jest gdzieś schowane i że leży tam za długo, ale nie mogę zlokalizować dokładnego miejsca. Jeśli ktoś planuje nas odwiedzić, to z góry ostrzegam.
Na zaniepokojone pytania Babci Marylki, która na pewno już trzyma telefon w dłoni, żeby zadzwonić z pytaniem dlaczego głodzimy dziecko, odpowiadam, że 15 minut wcześniej zjadł swoją kolację. Obfitą. I tak Mamo, ma ciepłe rączki. I stópki. Nie, nie ma na głowie czapeczki, ale dzisiaj w domu wyjątkowo słabo wieje, więc myślę, że możemy sobie pozwolić na to szaleństwo. Wiem, igramy z losem, ale kiedy szaleć jak nie teraz, gdy jesteśmy piękni, młodzi i nie śpimy od 1,5 roku. 
Kiełbasy nie zjadłam, bo mi dziecko zeżarło. Co będzie następne? Strach się bać. On nawet warzywa lubi. Żaden produkt spożywczy nie jest w naszym domu bezpieczny.
Na zdjęciu poniżej Syn cierpliwie, spokojnie i z determinacją sprawdzał po kolei wszystkie tulipany. Cel badania: " Czy każdy tulipan ma w środku to samo?". Tego dnia dowiedzieliśmy się, że tak, ale tulipany już nigdy nie będą takie same. Chyba, że szybko odrosną swoje płatki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz