Znamy się z Synkiem nie od dziś, a ciągle nas zadziwia i zaskakuje. Sytuacja obiadowa sprzed kilku dni:
Jemy rodzinnie obiad. W sumie obiadokolację, bo wymyśliłam sobie gulasz, dusił się milion godzin i w momencie gdy był gotowy to z pewnością wszyscy w naszej strefie czasowej już dawno zapomnieli o obiedzie...Ale do brzegu. Gulasz jaki jest każdy wie, trochę mięska (albo dużo, jak kto lubi), trochę cebuli (albo bardzo bardzo dużo, wedle gustu), marchewka, pomidory, czosnek, czerwona fasola, w skrócie: co ci w rękę wpadnie. Istotne jest to, że gulasz zdecydowanie wytrawny, pieprz, papryka, te sprawy. Jako deser koktajl mango-jabłko-banan. Może niezbyt pasuje, ale chodził za mną cały dzień, więc zrobiliśmy z Synkiem. Stawiam przed potomkiem kubek z koktajlem i talerz z gulaszem. Łyknął zmiksowane owoce, poklepał się po brzuszku, znaczy pełna akceptacja. Nabrał łyżką trochę gulaszu, spróbował, klepanko, wszystko gra. Spojrzał na mnie porozumiewawczo, uśmiechnął się i bez chwili wahania przelał zawartość kubka do talerza. Oba dania były dość gęste, więc w celu dokładnego wymieszania musiał przelać jeszcze raz do kubka. Znowu do talerza. Znowu do kubka. Na tackę krzesełka, bo tam można dokładnie wymieszać łapką. I do paszczy. Wszystko. Ze smakiem. Nie zamieszczam zdjęć, bo osoby o słabych nerwach mogą się potem budzić w nocy z krzykiem.
Jeśli nie macie pomysłu na obiad polecam danie dnia: gulasz z kaszą gryczaną z sosem mango-jabłko-banan. Koniecznie dużo czosnku i cebuli. Dzieci uwielbiają!
# ZaskakujeMnieKażdegoDnia # ChybaSmakowałoBoKlepanko #NieMnieOceniać
<3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz