Bywam przesadnie ironiczna. Moje
ofiary twierdzą, że zawsze ale to zawsze jestem przesadnie ironiczna. Ale jak
tu nie być kiedy człowiek próbuje zrobić zakupy w internetowej "ekologicznej"
drogerii. Próbuje i próbuje. Chce im siłą prawie swoje pieniądze wcisnąć. A oni
nic, w ogóle ich to nie wzrusza. Historię z pieluszką kąpieluszką (tak tak,
właśnie tak się to nazywa) już znacie (klik!). Pieluszkę odesłałam. Umówiłam
się z panią z drogerii, że jak tylko pieluszka do nich dotrze to zaraz w tej
samej sekundzie do mnie zadzwonią i ustalimy dalsze kroki. Bo basen tuż tuż, a
syn nie będzie przed obcymi ludźmi świecił swym cellulitem na pośladkach (M: i jakże zacnym przyrodzeniem),
potrzebne majty. Od początku przeczuwałam, że będą trudności. Trzy razy
musiałam tłumaczyć pani po drugiej stronie słuchawki, że owszem, moje dziecko
ma mniej niż 4 miesiące. Owszem, ma mniej niż 9 kilogramów. I owszem, nie
mieści się. Nie wiem dlaczego się nie mieści. Owszem, próbowałam go wcisnąć.
Owszem, zupełnie na serio nie chciał wejść. Do kolan wszedł i koniec. Nie, nie
wiem dlaczego. Może ma po prostu świetną rzeźbę, nie to co te małe knypki, na
które owa pieluszka jest szyta. Ostatnia uwaga pozostała w mej głowie, bo mię
Mamusia wychowała na względnie uprzejmą osobę.
Toteż, gdy po tygodniu od wysłania paczki cicho i głucho, nie byłam bardzo zdziwiona. Oczywiście pierwsze podejrzenie padło na Pocztę Polską, bo to przecież priorytet był, więc i dwa tygodnie mógłby iść. Jak się okazało, musiałam potem pod drzwiami właściwego nam urzędu pocztowego stać i odszczekiwać gdyż albowiem tym razem to nie oni. Gdy zadzwoniłam do drogerii w celu wyjaśnienia sprawy okazało się, że jest moja paczka, leży tu sobie. Leży i czeka. Ton głosu pani sugerował, że leży już od jakiegoś czasu, jest to znana im paczka, opatrzyli się już z nią, oswoili, niedługo z pewnością zacznie reagować na wołanie po imieniu. Dlaczego w takim razie nikt do mnie nie zadzwonił? Nie wiadomo. Czepliwa nie jestem, tematu nie drążyłam. Wizja basenu zbliżała się nieuchronnie, syn bez wyjściowych nieprzemakalnych majtów, więc uznałam, że sprawę załatwić trzeba szybko, bez rozczulania się i niepotrzebnego ironizowania. Skoro na stronie nadal widnieje informacja, że pieluszek mają bardzo wiele oraz byłam od dwóch tygodni umówiona na wymianę mówię grzecznie, iż w takim razie nie chcę moich pieniążków, chcę większą pieluszkę. Tak jak się umawialiśmy. Dla synka mego śliczna pieluszka basenowa. Usłyszałam, że nie ma ależ zupełnie żadnego najmniejszego problemu, już zaraz wysyłają. W te pędy. Bo basen za 4 dni, ale powinna dojść paczuszka. Tylko jeden malutki szczegół. Ale to pewnie nie będzie mi przeszkadzało. Bo oni mają na stanie JEDNĄ pieluszkę. Blady róż. W laleczki.
Odetchnęłam głęboko. Spojrzałam za okno, wiatr uginał brzozy. Psy sąsiada dla żartów i śmiechów goniły naszego psa aż zagoniły w róg ogrodzenia (M: dobrze mu tak, po co zwiewa drań). Oszczekiwały. W oddali przepatatajał daniel i ściągnął na siebie uwagę wszystkich psów, prześladowanych i prześladujących. Ucieszył się raczej mniej niż bardziej. Psy zdecydowanie bardziej. Po drugiej stronie ogrodzenia pojawił się ciut zmientolony kot sąsiadów. Psy w euforii, ale i rozterce, bo co wybrać, w którą stronę biec?! Sielanka. Na sznurze na pranie powiewało różowe body w złote jelenie, które syn mój był dostał od cioci Basi swojej ukochanej. Jeszcze nie zajęłam stanowiska względem tego elementu jego garderoby, ale poczułam, że kolejny różowy ubiór to jednak ciut za dużo jak na takiego małego chłopca. Zatem, grzecznie podziękowałam pani za wielce kusząca propozycję, poprosiłam jednak o swoje pieniążki, których bardzo bardzo nie chcieli, odłożyłam słuchawkę i usunęłam ich stronę z folderu zakupy. Nigdy więcej. Jeśli kiedyś zrobię czarna listę drogerii ekologicznych, w których nie należy kupować to będą najpierwsiejsi z pierwszych. Eko sreko.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz