poniedziałek, 16 marca 2015

Dwuśrodowiskowe czworonożne ruszyły

No i się zaczęło. Wokół domu trawa się rusza! Co kawałek coś skacze, coś pełznie, coś żyje. Żaby moczarowe, żaby trawne, grube, ociężałe, chyba z jajami w środku. I dziś, pierwsza w tym roku traszka grzebieniasta, piękna zwinna, bardzo żywotna. No w końcu 14 stopni dziś mamy, a od tygodnia nie było przymrozku. 
Wieczorem trzeba mocno uważać by nikogo nie nadepnąć. Bo idą. Do stawu sąsiada za chlewem. Do stawu sąsiada na łące. Do stawu w lesie obok. Do stawu w lesie dalej. Może i do naszego stawu przyjdą. Czekamy z niecierpliwością.

niedziela, 15 marca 2015

Mała retencja czyli lokalny kreacjonizm

Na naszej działce było małe zagłębienie, w którym gromadziła się woda po wiosennych roztopach i letnich opadach. Jednak "stawek" zwykle wysychał. Często obserwowaliśmy w nim żaby (brunatne i zielone), ropuchy szare i traszki zwyczajne. W okolicy kręcą się też grzebiuszki ziemne. Niestety nawet jak składały skrzek, to zwykł on wysychać. Jedynie w zeszłym roku kijanki żab moczarowych zdążyły się przeobrazić i wyjść ze zbiornika. Ale mieliśmy bardzo mokrą późną wiosnę i lato. Postanowiliśmy więc pogłębić sadzawkę i stworzyć system małej retencji z rowkami doprowadzającymi. Poza tym kopanie to wspaniałe ogólnorozwojowe ćwiczenie w przerwach w pracy przy komputerze. Teraz czekamy na płazy, a pierwsze żaby moczarowe już się kręcą tu od tygodnia.

 



sobota, 14 marca 2015

Kapusta Brassica oleracea w kilku odsłonach

     Jedno z naszych ulubionych warzyw i chyba jedno z najbardziej zróżnicowanych pod względem odmian i kultywarów. Przy uprawie kapustnych bardzo ważne jest prawidłowe przygotowanie rozsady, a mówiąc po ludzku, pflanzów (Żonie nie wydaje się, żeby to było do końca po ludzku, ale wstrzymuje się od dalszych komentarzy). Młode rośliny nie mogą wzrastać w zbyt komfortowych warunkach, tzn. nie mogą mieć zbyt ciepło! W przeciwnym wypadku wybujają nam 
Nieco nieudane sadzonki kalarepy białej i czerwonej - za ciepło!
mocno i będą wiotkie z długimi międzywęźlami zamiast ładnej rozetki (My popełniliśmy ten błąd i długo nam zajęło jego naprawienie). Dotyczy to praktycznie wszystkich odmian kapusty, ale też i sałaty. Dlatego należy wysiewać je do rozsadnika lub zimnego inspektu. Wtedy nie rosną tak szybko i wykształcają ładną rozetkę. Dobrym sposobem, który sami wypróbowaliśmy, jest wysianie do doniczek w domu (wtedy mamy dość krótki czas kiełkowania) i przeniesienie skiełkowanego wysiewu do inspektu. Koniecznie trzeba pamiętać, że przed wysadzeniem do ostatecznej uprawy młode rośliny trzeba zahartować - wystawiać stopniowo na działanie niskiej temperatury i promieni słonecznych. Po rozsadzeniu można też przykryć je agrowłókniną. Zapewnia to utrzymanie bardziej stałej temperatury i zabezpiecza przed roślinożercami, ale też odstrasza ptaki i wpływa na lokalną bioróżnorodność (Skorka et al. 2013). Dlatego ostrożnie z tym dziadostwem!
Szczegóły dotyczące uprawy poszczególnych odmian można znaleźć tutaj.
Do najpowszechniej uprawianych kapustnych należą:
     Kapusta pekińska.Wysiewamy najwcześniej, bo już na początku lutego. Oczywiście do doniczek. Po skiełkowaniu i wydaniu pierwszych liści właściwych najlepiej przenieść do zimnego inspektu.
Sadzonki kapusty pekińskiej gotowe do rozsady
     Kalafior wysiewamy w połowie lutego, do doniczek. Drugi wysiew robimy w czerwcu do rozsadnika i flancujemy w lipcu (np. w miejscu po wykopanych wczesnych ziemniakach), plon zbieramy jesienią. Podobnie możemy zrobić z kapustą pekińską, brokułem czy kalarepą. Zaskakujące jest to, że kalafior w normalnych warunkach organicznego ogrodnictwa nigdy nam nie wyrósł tak ogromny i zbity jak "sklepowy". Ciekawe czy to kwestia linii genetycznej czy po prostu intensywnego nawadniania i nawożenia w wielkopowierzchniowych plantacjach. W zeszłym roku kalafiory wysialiśmy tylko do wiosennego zbioru, ale bardzo się udały i co ciekawe jedliśmy je praktycznie cały sezon, ostatnie zbierając w listopadzie! Oczywiście nie były takie piękne i śnieżnobiałe jak ze sklepu. Część miała pojedyncze gąsienice i ślimaki w kwiatostanach, ale też nie stosowaliśmy żadnych środków owadobójczych, a nawet kiszonki z pokrzyw czy innych naturalnych repelentów. Zatem samo zdrowie z odrobiną białka zwierzęcego :-)
     Kalarepę warto wysiać już na początku marca. Wtedy można ją wysadzić do gruntu pod koniec marca czy na początku kwietnia, a jeszcze w maju zbierać pierwszy plon (w zależności od temperatury wiosną). Poza tym można ją wysiewać kilka razy w sezonie do rozsadnika w ok. 3-4 tygodniowych odstępach. Wtedy przez cały sezon możemy ją zbierać.
Jesienny zbiór kapusty "kamiennej głowy"
Kapusta czerwona
     Kapusta głowiasta. I tu mamy duży wybór. Przede wszystkim biała czy czerwona. Wczesna, średniowczesna czy późna. Do kiszenia czy do sałatek. Wczesne odmiany wysiewamy w lutym/marcu do inspektu lub najpierw do doniczek w domu i do zimnego inspektu po skiełkowaniu. Trzeba je wtedy zahartować i na początku kwietnia można sadzić do gruntu pod osłonami. Późniejsze odmiany (np. naszym zdaniem najlepsza do kiszenia "kamienna głowa") wysiewamy do rozsadnika w kwietniu. W maju/czerwcu rozsadzamy je w odpowiedniej odległości. Przy kamiennej głowie to minimum 50 cm. Niektóre główki dorastają nawet do 5 kg i więcej. Trzeba tylko dopilnować żeby zawsze miały dostatecznie wilgotną ziemię, szczególnie w czerwcu, przy dużych upałach. Młode kapusty są bardzo wrażliwe na przesuszenie i cała nasza praca może pójść na marne jeżeli nie dopilnujemy sadzonek.  

Brokuł
Brokuł jawił nam się zawsze jako dość egzotyczne warzywo i jeszcze do niedawna wydawało nam się niemożliwe hodować go w naszym ogródku. Pierwsze brokuły wyhodowaliśmy dwa lata temu. Mimo, że były maleńkie, to miały bardzo wyrazisty smak. W opinii wielu osób brokuły i kalafiory najlepiej wysiewać w czerwcu na jesienny zbiór. Te wiosenne podobno się mniej udają. Zeszłoroczne zostały kompletnie zniszczone przez młodociane szarańczaki, które dostały się do tunelu foliowego. Ale to wcale nie musi być regułą, jak okazało się w przypadku kalafiorów.

     Brukselka czyli malutkie kapustki wyrastające w kątach liściowych na długim "pniu". Siejemy je w kwietniu do rozsadnika. Rosną cały sezon, a zbieramy je dopiero późną jesienią, najlepiej po pierwszych przymrozkach. Im wyższa urośnie nam łodyga tym więcej brukselek zbierzemy z jednej rośliny. Dlatego warto ją pielęgnować przez cały sezon, obficie podlewać i chronić przed roślinożercami.

     Jarmuż został w naszym kraju prawie zapomniany (tu Żona koniecznie musi wtrącić iż jest to nieaktualna opinia! W znanych dyskontach jarmuż już w zeszłym roku piętrzył się w stosach, w tym roku to samo. Nawet w małym osiedlowym warzywniaku można zakupić zafoliowaną porcję tego cuda. Mąż: rzeczywiście jest ostatnio fancy :-)). Wiele osób, którym mówiliśmy o nim kompletnie nie wiedziało, co to w ogóle jest. Nasza Ciocia nie traktuje tego nawet jako warzywa dla ludzi tylko jako karmę dla królików:-) A to przecież najpierwotniejsza i najstarsza odmiana kapusty warzywnej. Przykładowo w północnych Niemczech (a konkretnie w Dolnej Saksonii) jarmuż jest tradycyjnym zimowym daniem. Spożywa się go przy okazji zimowego turnieju "w kulki" popijając przy tym sznapsa. Co prawda forma w jakiej go jedzą jest średnio strawialna dla normalnego człowieka, a dla osób, które nie jedzą tłusto praktycznie niejadalna. Ale o tym pewnie więcej przy przepisach. Jarmuż i brukselkę najlepiej jeść po pierwszych przymrozkach. Wtedy nie czuć charakterystycznej goryczki. Przy bezmroźnych zimach, które pewnie niedługo u nas się pojawią można przemrozić je w zamrażarce.

Praktycznie wszystkie odmiany kapusty nadają się do kiszenia. Różnokolorowe kiszonki to nie tylko doskonałe źródło minerałów w okresie pozawegetacyjnym, ale też oryginalny dodatek na stół biesiadny. A jak wiadomo spożywanie dużej ilości minerałów, a szczególnie eletrolitów podczas wystawiania organizmu na działanie zdradzieckich grup OH, znacząco łagodzi "trudne rano". Poza tym większość kapustowatych zawiera spore ilości siarki, co może mieć też imponujące skutki wokalno-zapachowe, ale przede wszystkim pomaga w utrzymaniu dobrego stanu włosów i paznokci :-)

piątek, 13 marca 2015

Inspekt działa

W naszym inspekcie już się zazieleniło. Lada dzień będziemy zjadać naszą rzeżuchę.

Rzodkiewka
Rzeżucha

sobota, 7 marca 2015

Od wychodka do domku na narzędzia.

Na szczęście już od dłuższego czasu nie potrzebujemy drewnianego wychodka, ale dopiero dzisiaj znalazłem czas by zrobić w nim półki na różne szpargały.


Kompost

Zaskakujące, jak wiele z naszych śmieci to odpadki organiczne. Tygodniowo w naszym domu produkujemy niecałe 2 l śmieci niesegregowalnych i nierozkładalnych, ok. 5 l plastiku (wciąż staramy się z tym walczyć, ale to dość trudne), trochę papieru (zwykle do rozpalania w kominku) i złomu i od 5 do 10 l odpadków organicznych. W warunkach miejskich śmieci organiczne trafiają na zwykłe wysypisko lub do spalarni, rzadko są kompostowane (poza nielicznymi miastami). Mieszkając na wsi możemy je wszystkie zagospodarować, użyźniając w ten sposób swój ogródek i znacznie oszczędzając na podkładzie do wysiewu warzyw. Podobno można też zrobić mały kompostownik na balkonie (zobacz tutaj).
Mając względnie duży ogród nie trzeba się przejmować miejscem, ani zapachem, który się wydobywa z naszego kompostownika. Można go też zakamuflować sadząc wokół niego pnące (oczywiście jadalne) rośliny. A do zbudowania wystarczy naprawdę niewiele: 3 stare palety, lub paleta i kilka desek. I naprawdę, nie musi ładnie wyglądać. Ma pracować. Dobrze żeby kompost był właśnie na palecie. Wtedy pod najniższą warstwą przepływa powietrze i rozkład materii organicznej zachodzi, przynajmniej w części, tlenowo. Ważne też, żeby kolejne warstwy przekładać patykami czy suchymi liści, tak by w kompoście były puste przestrzenie. W przeciwnym wypadku będziemy mieli kiszonkę. A jak kiszonka to kwaśne pH, które nie jest najlepsze dla warzyw i owoców, chyba, że dla borówek czy żurawiny. W przypadku, gdy ukisimy nasz kompost można też zastosować popiół drzewny (np. z kominka), który ma właściwości ługujące. Zneutralizuje kwaśny odczyn naszego ukiszonego kompostu.
Koniecznie trzeba pamiętać żeby do kompostu nie wrzucać wieloletnich, niechcianych przez nas w ogrodzie roślin, potocznie nazywanych chwastami. Perz, mniszek lekarski, oset, niektóre rdesty, babki potrafią odrosnąć nawet z małego kawałka korzenia. Wtedy używając kompostu jako podkładu pod warzywa rozmnażamy niechciane przez nas rośliny, które trudno potem wyplenić. Do kompostu wrzucamy raczej jednoroczne chwasty, takiej jak np. żółtlica, komosa itp.

wtorek, 3 marca 2015

Psy II

Jakiś czas temu zapytałem Żonę: a co będzie jak będziemy mieli już dzieci, i te dzieci będą chciały mieć psa? Pozwolimy im czy będziemy próbować jakoś wyperswadować, że to nie jest najlepszy pomysł, że nie mamy warunków, że one roznoszą zarazki, że śmierdzą itp. Żona bardzo stanowczo i z przekonaniem odpowiedziała, że powiemy im, że mamy owce i kury i musi wystarczyć. Że możemy owcom doczepić dłuższe ogonki, a kurom dokleić psie uszy. Może, przy odrobinie szczęścia, któreś z nich zaczną szczekać.
A zupełnie przypadkiem, zupełnie w międzyczasie, jedna z naszych ulubionych Sióstr przyprowadziła do domu pieska, płci bardzo żeńskiej, którego jakiś zły człowiek zostawił na dworcu (jak się później okazało, miał ku temu pewne podstawy, choć oczywiście czyn potępiamy - mógł oddać do schroniska). I ten piesek koniecznie musiał trafić do domu Mamy Marii, bo nikt inny nim się nie mógł zająć. A Mama Maria serce do zwierząt ma i każda zbłąkana sierotka znajdzie tam cieplutki kąt. Ale to nie jest w żadnym razie reklama ani zachęta! Żeby nikt nas źle nie zrozumiał! Prosimy nie przysyłać nam już więcej żadnych zwierząt!! Zdecydowanie wystarczy!
Oczywiście pies suczka miał trafić do domu tylko na dzień, góra dwa, a potem w jakieś inne dobre ręce. Tak się dziwnie złożyło, że został na dłużej, i oswoił się z miejscem, i z fotelem, i legowiskiem innego psa domowego (mówiąc oswoił mamy na myśli, że biegał po całym domu i jazgotał nieznośnie, ale przebijał tam ton zadomowienia). Oswoił się też z psem podwórkowym Leszkiem, płci zdecydowanie męskiej. Ze związku tego poczętych zostało szczeniąt sztuk pięć. Jak one wszystkie się tam zmieściły (w sensie w suczce) do dziś nie wiadomo, bo suczka nogi może i ma długie, ale kadłubek nieproporcjonalnie mały. (Jak tak sobie o tym myślimy to możliwe, że na dworcu została opuszczona przez wzgląd na cechy estetyczno-akustyczne.) 
Tak czy owak wyskoczyło z niej pięć szczeniąt. Oczywiście wszyscy kochają małe pieski. Zachwycają się nimi. Głaszczą. Całują. Przytulają. Ale nikt nie chce ich wziąć! W związku z tym w Żonie obudziły się instynkty macierzyńskie (Żona na swoją obronę dodaje, że była w krzyżowym ogniu spojrzeń: bo i pieski na nią spoglądały błagalnie i Mama Maria z boku spoglądała i głosem zachęcającym szeptała "Spójrz jakie śliczne śliczne pieski. Jak na Was patrzą. Na nikogo tak nie patrzą jak na Was. Chyba Was kochają"). A jej oczkom i niewinnemu uśmiechowi (Żony, nie Mamy czy Psów) nie jestem w stanie odmówić. Zwłaszcza jak te oczka i ten uśmiech są wspomagane przez dodatkowe oczka i jeszcze liczne mięciutkie łapki. I tak od października mieszkają z nami jeszcze dwa psy. Oto one. Kołek i Kluska. Pierwsze imię, wymyśliła jedna z sióstr. Drugie zmieniliśmy sami, bo nazwano ją Ruda. A co takie niewinne zwierzę zrobiło, żeby takimi wyzwiskami na nie rzucać :-) "Ruda, to może być ... ! Kania (<<i pies też>>) jest rdzawa." (to cytat ze znanego ornitologicznego profesora śp.)
fot. Olutek - to wszystko jej wina. Przez to zdjęcie psy są z nami :-)

Wczesna wiosna

Ocieplenie klimatu to fakt. Nieistotne czy powodem jest działalność człowieka, czy jak to mówi znany polityk (bokser amator), że żyjemy w holocenie, holocen jest fajny, bo jest ciepły i będzie jeszcze cieplej, bo jest holocen i holocen jest fajny. Efekty widzimy na co dzień. Nie ma śniegu. W styczniu i lutym już nie trzeba chodzić w kożuchach i śniegowcach, a ponad dwudziestostopniowe mrozy wydają się jakby daleką przeszłością owianą mgiełką fantastyki.
Tegoroczna wczesna wiosna, a w zasadzie jeszcze zima, skłania do prac w ogrodzie, mimo że mamy jeszcze luty. I pewne przyspieszenie widać jak na dłoni w naszym działkowym notesie. Poniekąd jest to też efekt tego, że w tym roku jesteśmy już tu, na miejscu, w lesie. Może to też wpływ doświadczenia, które rośnie z każdym sezonem. Ale jak to w biologii, nie ma zależności jednoczynnikowych:-) Tak czy inaczej, jesteśmy nieco do przodu. W zeszłym roku pierwsze wiosenne prace przeprowadziliśmy dopiero 8. marca. A w tym roku: groszek, szpinak, roszponka, cebulka wczesna, marchew średniowczesna i pietruszka już wysiane do gruntu. Pierwsze marchewki i pietruszki (za radą Mamy Matiego) już od listopada czekają w ziemi na ciepło i kto wie, może niedługo się pojawią na powierzchni. Chyba, że działalność górniczo-hutnicza pamparara naszych psów im w tym skutecznie przeszkodzi. W zimnym inspekcie wysiane już kapusty i kalarepy (białe i czerwone), sałaty (lodowa, krucha i masłowa). W ciepłym inspekcie pozostałe nowalijki. Ogródek też wygląda nieco inaczej niż rok temu (foto poniżej). A trzeba przyznać, że zeszłoroczna zima też nie należała do zbyt srogich. Ewidentnie jest też bardziej sucho niż rok temu. Ziemia nie klei się tak bardzo do szpadla i samo kopanie jest dzięki temu o wiele lżejsze. Aż kusi, żeby może nieco podlać.
8.03.2014
1.03.2015
Okoliczni rolnicy też już poczuli wiosnę. Sąsiad odpalił duży ciągnik. To znak, że pewnie lada dzień zacznie orać. Drugi sąsiad już kilka dni temu spulchniał pola i rozsiewał nawozy. Zaraz nas otuli wszędobylski zapach obornika rozrzucanego na polach i zapach przeoranej gleby.
Trzeba jednak pamiętać, że ocieplenie klimatu to nie tylko stały wzrost temperatur. To także zmiana gradientu opadów, bardziej dokuczliwe susze, większa częstotliwość ekstremalnych zjawisk pogodowych takich jak huragany, ulewy i burze. I w rzeczywistości tak jest. Wszyscy pewnie pamiętają ulewy w maju i czerwcu 2010, zimę w kwietniu 2013, kolejne ulewy w czerwcu w 2013. Nic zatem nie jest przesądzone. Wczesny wysiew, czy sadzenie bardziej ciepłolubnych odmian może być czasem nietrafioną inwestycją. A ryzyko nie zawsze się opłaci. Tak więc z entuzjazmem i zapałem czekamy na prawdziwą i pewną wiosnę, choć nutka nieufności nadal się kryje.