Żeby rozwiać wszelkie wątpliwości dotyczące książkowego gustu Pana Grubasińskiego przeprowadziłam prosty acz kompletnie niepoprawny metodycznie książkowy cafeteria test. Słaba próba, słabe wszystko. Myślę, że spokojnie można na jego podstawie wyciągać daleko idące wnioski. Na temat wszystkiego. Otóż. Na jednym brzegu kanapy położyłam Świetlickiego tom "Jedenaście". Zupełnie nieinteresująca kolorystyka. Szaro szary. I jeszcze trochę szarego. Szatan bez oka jest, ale szary. Wcale nie zabawny. Obok książeczka o zwierzątkach, czarno-biała plus nęcące kolorowe akcenty. Oraz pieluszka tetrowa (ślepa próba). Na drugim końcu kanapy położyłam Synka. Z prędkością światła znalazł się przy książkach i cóż wybrał? CÓŻ WYBRAŁ? Świetlickiego wybrał. To rozwiewa wszelkie wątpliwości, jeśli ktoś takowe miał. Oczywiście można test powtórzyć, policzyć coś niecoś własnoręcznie lub Mężem (kto ci tak dobrze policzy jak Mąż?Nikt!), ale szkoda czasu. Toż to gołym, statystycznie nieuzbrojonym okiem widać, że wszystko będzie super bardzo niewątpliwie istotne! Możecie mi zaufać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz